Czasem tak to jest, że na albumy artystów czeka się długimi latami. Tak też i na album załogi Okrütnik czekałem około 3 lat. Panowie po latach pracy i wypuszczonemu po drodze albumu koncertowego zdecydowali się na publikację swojego najnowszego dziecka. Można by zadać jedno proste pytanie – jaka jest ta najnowsza płyta? Odpowiedź również powinna być zwięzła i ostra jak riffy zawarte na krążku – jest krwawo, brutalnie, obelżywie i melodycznie. Niech rozpocznie się ,,Krwawy Pontyfikat”.
Chłopaki z Wielkopolski to prawdziwa bestia zrodzona z otchłani. Udowodnili to już na poprzednim albumie - ,,Legionie Antychrysta”, ale to właśnie ,,Krwawy Pontyfikat” (przyp. red - taki tytuł nosi drugi album) był okazją by zademonstrować pełen potencjał kapeli. Warto jednak pokrótce nadmienić, że zespół w okresie pomiędzy albumami diametralnie zmienił swój styl gry. Z rogatego heavy/thrash metalu rodem z najlepszych lat grup takich jak KAT czy KAT I ROMAN KOSTRZEWSKI przeistoczyli się bardziej w death/thrash/blackowego potwora. Zmiana ta pociągała za sobą nie tylko znacznie cięższe brzmienie, ale i rezygnację w większości z czystych wokali na rzecz około growlingowych wokali. Dotknęło to też otoczki całej koncepcji wizerunkowej zespołu. Można śmiało powiedzieć, że Okrütnik zostawił wszelkie hamulce za sobą. Mało jest płyt młodych zespołów, które słucha się od deski do deski z uwagą i zainteresowaniem. Taki rezultat udało się osiągnąć w ostatnim czasie dwóm goszczącym u nas załogom – Scythe Of Sorrow oraz właśnie Okrütnikowi. Twórczość muzyków z Twardowa została spuszczona ze smyczy, czego efektem jest album niebiorący jeńców.
Dane techniczne:
Lista utworów:
1.1978.
2. Krwawy pontyfikat.
3. Rytuały czarnego ognia.
4. Wnieborżnięcie Maryi Panny.
5. Pieśń świętokradców.
6. Lochy Watykanu.
7. Wdowa po rzeźniku.
8.Almanach opętanych.
9. Oddech potępieńca.
Skład:
Marcin Kulik – wokal, gitara
Eryk Kula – gitara, wokal wspierający
Tomasz Rogacki - perkusja
Szymon Garbarczyk – gitara basowa.
Na poważne zmiany zanosiło się już na etapie singla zatytułowanego ,,La Monaca di Cracovia”, gdzie zespół jak już wspomniano skręcił w znacznie mroczniejsze rewiry metalu. W klimat nadchodzącej płyty wprowadzić miały słuchacza trzy inne single - kolejno ,,Gnij, Ścierwo”, ,,Dzwony” oraz kompozycja numer 4. I udało im się to, bowiem pod względem otoczki oraz zawartej muzyki nie odbiegają nazbyt daleko od drugiego długograja, którego przybycie poprzedzały. Mając za sobą wszelkie formalności w formie przydługiego wstępu można przejść do dania głównego. ,,Krwawy Pontyfikat” to pełnowymiarowe doświadczenie dla fanów mrocznego grania. Panowie z Okrütnika co widać a raczej słychać wykorzystali nabytą dotychczas wiedzę praktyczną. Sprawia to, że z albumem zwłaszcza od strony muzycznej obcuje się bardzo przyjemnie. Krążek otwiera intro, w którym wykorzystano fragment przemówienia Jana Pawła II. Może to tylko zwiastować, co będzie zawierała tekstowa sfera płyty. Muzycznie zaś pozostałe 8 utworów jest niczym pudełko czekoladek dla konesera metalu. Każdy z zawartych utworów prezentuje bowiem inne podejście do grania metalu. Znajdą tu coś dla siebie zarówno fani black metalu jak i ci rozmiłowani w bardziej melodyjnym graniu. Za przykład niech posłuży utwór ,,Rytuały czarnego ognia”, którego końcowa aranżacja przywodzi na myśli patenty rodem z brutalnego brzmienia kojarzonego głównie z Skandynawią. Natomiast będąca również singlem promującym nowy album kompozycja numer 4 brzmi zaskakująco łagodnie. Odnajdą w niej coś dla siebie zarówno fani nieco Katowskiego brzmienia jak i również ci, którym bliskie jest granie skierowane w stronę takich tuzów heavy metalu jak formacja Judas Priest. Innym wartym odnotowania smaczkiem są pojawiające się już bardzo śmiało dodatkowe wokale Eryka Kuli. Stanowią one swego rodzaju przeciwwagę do gardłowego ryku wokalu Marcina Kulika. Szczególnie zaznaczają swoją obecność już w pierwszej kompozycji tj. ,,Krwawym Pontyfikacie”. Daje to całości swego rodzaju powiewu świeżości. Szczególną moc to rozwiązanie zyskuje, gdy nałożą się te dwie skrajnie odmienne ścieżki wokalne. Przy dobrodziejstwie dzisiejszej technologii wszystko można udoskonalić przy użyciu techniki komputerowej. Panowie z Okrütnika używali jednak tego zabiegu dość oszczędnie, dzięki czemu zawartość muzyczna płyty ma dość surowy charakter brzmienia. Całość jest jednak gdzieniegdzie poprzeplatana misternie umiejscowionymi dzwonami kościelnymi czy śladowymi zaśpiewami chóralnymi.
Zbierając to wszystko razem wychodzi bardzo dobry mroczny metal stanowiący pomost pomiędzy tym, co staro szkolne a tym co nowoczesne. Teksty, no cóż, tu dochodzimy do tego punktu, który podzieli najbardziej odbiorców. Dzięki zastosowanej ekspresji wokalnej podczas odsłuchu nie będą one aż tak odczuwalne. Przechodząc jednak do materii właściwej tej części tekstu trudno jest jakikolwiek album oceniać w oderwaniu od warstwy lirycznej. Jeśli ktoś podchodząc do nowego krążka Okrütnika żywił jeszcze jakiekolwiek złudzenia, że tekstowo będzie nieco lżej a może mniej brutalnie czy dosadnie to się zapewne zdziwi. Zaś z drugiej strony barykady ci, którzy spodziewali się mocnych antyreligijnych tekstów to właśnie dostaną z nawiązką. Nie ma tu sensu powiedzenie czegoś więcej na temat tekstów, bowiem już tytuły wielu kompozycji takich jak ,,Pieśń świętokradców” czy utwór numer 4 zdradzają wiele. Zespół podąża wytyczoną na ,,Legionie Antychrysta” ścieżką i konsekwentnie się jej trzyma. Z tej praktyki wynika jednak też coś, co zadowoli więcej dotychczasowych fanów. Popisy solowe gitarzystów i ciekawe patenty są dalej obecne.
Zbierając całość razem można a nawet należy wysnuć jeden konkretny wniosek. Płyta ta stanowi kwintesencję muzyczno-tekstową zespołu – ma się na niej do czynienia z 100% Okrütnika w Okrütniku. Nie oznacza to jednak braku nowości. Bestia z Wielkopolski krystalizuje swój styl nadając mu określone brzmienie i manierę artystyczną.
Co warto dodać w kuluarach, Eryk Kula powiedział nam kilka zdań i swoich przemyśleń na temat tego wydawnictwa. ,,Album jest bardzo dobry jednak już z dzisiejszej perspektywy kilka rzeczy bym pozmieniał. Między innymi są to bębny w kilku kompozycjach. Miały brzmieć bardziej ordynarnie jak dla przykładu te z grupy Sodom. Płyta miała wyjść dużo wcześniej, ale opóźniłem premierę wiedząc, że pośpiech nie służy. Staram się na ten krążek patrzyć obiektywnie mimo, że jestem jego autorem. Pontyfikat ma odpowiednią długość, nie chciałem by ten album był zbyt obszerny. Powiem więcej, mamy już pomysły na kilka utworów, które trafią do sieci jako single. Nasz drugi album wypełnia zamysł, z jakim go tworzyliśmy. Jest od swojego poprzednika - ,,Legionu Antychrysta” dużo bardziej mroczny, bluźnierczy i agresywny w swej wymowie. Nie baliśmy się bardziej progresywnego grania, bo istotą bycia muzykiem są właśnie eksperymenty”.
Pozostaje zatem zadać kilka prostych pytań. Czy najnowsza płyta Okrütnika jest dla Ciebie? Czy brutalny mix różnych podgatunków metalu okraszony trudnymi w obcowaniu tekstami może być świetny w odbiorze? Czy jesteś w stanie oddzielić muzykę od tekstów? Jeśli choć na jedno z powyższych pytań odpowiedziałeś twierdząco to może warto dać płycie Okrütnika szansę by oczarowała Cię i porwała w mroczny taniec po traktach ,,krwawego pontyfikatu”.
Komentarze
Prześlij komentarz