,, Dziedzictwo ", które przetrało szlaki i mimo upływu lat wciąż pozostaje nieśmiertelne - recenzja autorstwa Patryka ,,Apollyona" Czarnego przy współpracy z red. Piotrem Tyszkiewiczem
Pierwszą w życiu recenzję płyty wypada napisać o czymś, co
może uchodzić za kamień milowy dla danego gatunku muzyki. Z tego powodu też
dziś pochylimy się nad płytą zatytułowaną ,,The Legacy”, w mojej ocenie najlepszym wydawnictwie grupy Testament. Zespołu przedstawiać fanowi ciężkich brzmień raczej nie trzeba. Testament jest jedną z legend trash metalu
zaraz obok takich sław jak Slayer, Metallica, Anthrax czy Megadeath – tzw.,,Wielka
Czwórka”.
Rok
wydania:1987
Gatunek:
Thrash Metal
Wytwórnia: Megaforce
Records
Skład:
Chuck Billy -
wokal,
Alex
Skolnick - gitara prowadząca,
Eric
Peterson -gitara rytmiczna,
Greg
Christian - gitara basowa,
Louie
Clemente - perkusja.
Krążek zaczyna się sztandarowym numerem -„Over the Wall”. Jest to szybka oraz agresywna piosenka w klimacie „Skazanych na Shawshank”. Jest ona moim zdecydowanym faworytem na The Legacy.
Następnie mamy „The Haunting” opatrzone okultystycznym tekstem. Utwór dobry, ale znajdą się lepsze.
Kolejną kompozycją jest „Burnt Offerings”. Sami gitarzyści przyznali się dla portalu Loudwire, że są dumni z tego kawałka. W mojej opinii całkiem zasłużenie - świetne riffy do tego mroczna otoczka całości i genialny tekst sprawiają, że ta piosenka zapada na zawszę w pamięć. Utwór moim zdaniem wybitny.
Po tym następuje ”Raging Waters”– co najmniej tak samo intrygujący utwór. Przenosimy się w nim na pokład statku atakowanego przez złe moce.
Piąty na liście jest „C.O.T.L.O.D” - najkrótszy oraz najszybszy utwór na płycie. „Klątwa Legionów Śmierci”, tu chyba nie trzeba nic dodawać.
Zaraz po nim jest ,,First Strike Still Deadly” niesamowicie szybki numer z ciekawym motywem rozmowy demonicznego Mistrza i Ucznia.
Po tych krótkich piosenkach, mamy do czynienia z czymś dłuższym oraz cięższym - „Do or Die”. Opowiada on o wojnie oraz o manipulacji na żołnierzach, osobiście kojarzy mi się z serią gier Call of Duty.
O następnym kawałku: „Alone in the Dark” można powiedzieć trochę więcej. Otwierająca solówka w intrze jest genialna, do tego dochodzą świetne wokale Chucka Billy’iego i niesamowite riffy. Tekstowo ponownie nie brakuje mroku.
Ostatni na płycie jest ”Apocalyptic City”, który wzbudza grozę swoim tekstem, ale jednocześnie zachwyca ciężarem muzyki i złowrogą atmosferą.
Testament w mojej ocenie nie mógł mieć lepszego debiutu. Wszystko
na tej płycie jest spójne i nie ma ani jednego słabego utworu. Płyta ta
towarzyszy mi od dawna a każde jej przesłuchanie pozwala odkryć na nowo jej
ponadczasowe oblicze. Myślę, że ,,The Legacy” może spokojnie stać na półce obok
,,Kill Them All” czy ,,Show No Mercy”. Miłego odsłuchu!
Ogólna
ocena; 10/10
Moja ulubiona płyta, muszę odświeżyć - aż mi się młodość przypomina - ech ... :)
OdpowiedzUsuń