Legenda:
MBS - metalowe bicie serca
RD- gość Radek ,,Rayan" Dębski
MBS: Dzień dobry, drodzy słuchacze i czytelnicy. Dzisiaj mamy drugi wywiad z cyklu MBS i nagrywamy go w plenerze, czyli zupełnie odmiennie od poprzedniego. Moim gościem dziś będzie Radek Dębski - muzyk lokalnego zespołu Division oraz kilku projektów, szeroko znany szczecińskiej publiczności. Pozwolę naszemu gościowi by powiedział o sobie kilka słów.
RD: Siema ekipa! Z tej strony Radek Rayan Dębski. Mam 22 lata, studiuję informatykę. Muzyką interesuję się od szkoły podstawowej. Poza tym gram na giełdzie Forex, ćwiczę i dla funu bardzo często wychodzę ze znajomymi na bilard.
MBS: Myślę, że to jest czas, żeby wleciało na spokojnie pierwsze pytanie.
Jak się zaczęła Twoja przygoda z taką muzyką? Czyli rockiem i metalem szeroko
pojętym?
RD: Moja przygoda z taką muzyką zaczęła się w bardzo nietypowy sposób. Zaczęło
się od tego, że robiłem projekty na komputerze jeszcze w szkole podstawowej i w
tle puszczałem sobie losowo muzykę. W pewnym momencie trafiłem na utwór ,,I
will not bow” zespołu Breaking Benjamin i muszę przyznać - kupił mnie - leciał
ciągle na ,,replay". Zagłębiłem się jeszcze bardziej w twórczość tego
zespołu. Później poznałem parę podobnych grup takich jak Three Days Grace,
zapoznałem się też z twórczością Skillet czy Disturbed. Stwierdziłem, że
ten gatunek to jest właśnie to.
MBS: Rozumiem, często ludzie mówią o tym, że chcieli być jak jacyś ich
idole.
Dlatego zaczęli się uczyć tworzenia muzyki. A czemu Ty zacząłeś się uczyć grać
na instrumencie?
RD: Akurat moja gra na instrumencie zaczęła się od tego, że pewnego dnia w
czwartej klasie podstawówki rodzice zasugerowali mi żebym zaczął od keyboardu.
Zacząłem i poszedłem za sugestią rodziców, bo dlaczego by nie, jednak nie
podeszło mi to. Jakiś czas później przerzuciłem się na gitarę. Patrzyłem jakie
instrumenty najlepiej tworzą muzykę, która mi się podoba. No i tak gitara
została. Szczerze mówiąc miałem bardzo dobrego nauczyciela. Nauczył mnie
podstaw oraz technik zaawansowanych. Do dzisiaj mam z nim dobry kontakt, czasami
służy mi radą, sprzęt się udoskonalał, ja stawałem się lepszy. Tak się jakoś
stało, że gram już około 10 lat.
MBS: To oznacza spore doświadczenie zarówno sceniczne jak i warsztatu
prywatnego. Myślę sobie, dlaczego właśnie gitara w Twoim przypadku - taki
a nie inny instrument? Skoro miałeś styczność z keyboardem oraz innymi
instrumentami, to czemu akurat gitara?
RD: Jeżeli chodzi o keyboard to było to dawno temu, a
ja mam słabą pamięć ale pamiętam tylko, że strasznie mi się to nie podobało. Za
dużo było kombinowania z ustawieniem rąk. Nie podobał mi się dźwięk tego
instrumentu, bardziej podchodziła mi gitara, którą mogłem sobie po prostu
zawiesić na ramieniu i poskakać po scenie. Miała dużo mocniejsze brzmienie - wiem,
że teraz technologia pozwala ustawiać sobie nawet brzmienie gitary na
klawiszach keyboardu. Jednak będę za tradycyjnym łapaniem za struny.
MBS: Myślę, że teraz takie pytanie, które by wynikało z poprzedniego. Jaki jest
Twój ulubiony model instrumentu? Gitara akustyczna czy jednak elektryczna?
RD: Jednak elektryczna, mój ulubiony model - ESP LTD V 200. Świętej pamięci
sygnatura Alexiego Laiho z Children of Bodom. Później zagłębiłem się w cięższą
muzykę i muszę przyznać, że bardzo spodobało mi się jej brzmienie a w
połączeniu ze wzmacniaczem peavey 6.5 05 naprawdę robi robotę.
MBS: Rozumiem, dzięki. Teraz myślę, że takie pytanie, które powinno paść - to
jest zespoły i artyści, którzy Cię zainspirowali?
RD: Przede wszystkim wcześniej wspomniany Breaking Benjamin i Three Days
Grace. Na pewno bardzo dużo inspiracji, zacząłem też czerpać z cięższych
brzmień. Takich zespołów jak Arch Enemy czy właśnie Children of Bodom.
Szczególnie jeżeli chodzi o granie takie technicznie lepsze, mocniejsze niż parę
power choardów z drobnymi wstawkami. Myślę, że oni łączą świetnie zarówno
technikę jak i melodię, która wpada w ucho. Dlatego wybieram te trzy gwiazdy na
takie top jeden.
MBS: Gdybyś miał powiedzieć jakiś taki top jeden - artystę, który Cię
prowadził?
Nie to, że za rękę, ale mentalnie na pewno.
RD: Mentalnie wprowadził mnie Alexis. Byłem nawet na koncercie w Gdańsku parę lat temu. Bardzo spodobała mi się jego energia sceniczna - po prostu człowiek pokazał, że jest w swoim żywiole. Nie bez powodu miał pseudonim ,,Wild Child". Bardzo spodobał mi się też jego sposób twórczości i to, że potrafi raz naprawdę świetnie screamować, grać na gitarze partie rytmiczne jak i solówki. Myślę, że on jest takim top jeden.
MBS: To stąd się wzięła Twoja koszulka, w której Cię poznałem. To była
chyba trasa ,,I worship Chaos".
RD: Tak, to było z tej trasy, koszulka właśnie kupiona wtedy w Gdańsku.
MBS: Dobra, teraz takie myślę, że pytanie dość ważne zwłaszcza w kontekście lat
80‑90. Czyli muzyka przeciwko polityce, czy muzyka powinna się angażować
politycznie?
RD: Czemu? Albo czy muzyka powinna się angażować politycznie. Uważam, że
muzyka to jest taki język, w którym nawet nie do końca potrzeba słów, żeby się
wyrazić bo każdy go zrozumie. Artyści wyrażają się na różne sposoby. Malarze
malują, wierszokleci piszą wiersze a muzycy wyrażają siebie poprzez muzykę. Myślę,
że jeżeli jesteśmy swojego rodzaju tak jakby muzycznym influencerem i chcemy
dać od siebie coś ludziom merytorycznie to nie ma problemu w tym, żeby
przekazać im swoje poglądy, swój sposób myślenia właśnie poprzez muzykę. Nawet
takie osoby, z którymi się nie zgadzam, jak na przykład niektóre teksty Vadera,
które są bardzo antychrześcijańskie uważam, że mają prawo do głoszenia swoich
teorii, swoich tez.
MBS: To ułatwi mi zadanie następnego pytania, które mogłoby być tematem rozprawki.
Między metalem a Bogiem, jak godzić taką ostrą muzykę i jej niejednokrotnie
satanistyczną wymowę z wiarą?
RD: Muszę przyznać, że warto tutaj wspomnieć o fakcie, że od urodzenia jestem
naprawdę bardzo wierzącym katolikiem, a jak wiadomo słucham muzyki od lekkiego
rocka po naprawdę ciężki metal, gdzie wcześniej wspomniany Vader czy niektóre
utwory Behemota tak bardzo ale to bardzo mi podchodzą i lecą u mnie ciągle na replay.
Jak ja to łączę? Po prostu uważam, że wokalista czy ogólnie osoba, która
stworzyła tekst wypowiada swoją tezę, wypowiada swoją teorię i nie muszę się z
tym godzić ale jeżeli podoba mi się muzyka, to podoba mi się całokształt
utworu.
Dlaczego miałbym tego nie słuchać. Nie uważam, że sprzeniewierzam się Bogu czy
swojej wierze. Jeżeli słucham kogoś kto wyznaje, że w niego nie wierzy mówi
swoje po prostu, każdy ma do tego prawo.
MBS: Czyli masz otwarty umysł co mi się bardzo podoba. Czy rodzina podziela
Twoją pasję do takiej muzyki?
RD: Rodzina od początku mówiła mi żebym grał utwory które kupią szerszą rzeszę
fanów, takie bardziej w stylu Led Zeppelin, takie bardziej Pink Floyd. Nie
ukrywam, to też jest wspaniała muzyka ale zawsze pamiętałem, żeby iść za głosem
serca i graniem tego co najbardziej mi leży. Więc wspierali mnie może, trochę
próbowali mnie ukształtować w innym kierunku, ale jak widać nie udało im się. Wspierają
mnie w moim rozwoju cały czas.
MBS: I być może całe szczęście.
To nas prowadzi do przedostatniego pytania, które mogę zadać aktywnemu muzykowi
czyli muzykowi, który ma kontakt z żywą muzyką, tworzy muzykę i gra muzykę na
żywo. Najbardziej pamiętne występy sceniczne?
Jakie są zalety i wady grania koncertów?
RD: To są dwa pytania, najbardziej pamiętne występy mam dwa. Pierwszy to
była rocznica Division grana w nieistniejącym już klubie K4. Było to pamiętne z
tego powodu, że był to pierwszy koncert, który zorganizowaliśmy. Przyszło na
niego ponad 200 osób, na taki naprawdę mocny koncert... Grały cztery mało znane
zespoły z czego trzy ze Szczecina a jeden z Poznania. Koncert wypadł wręcz
znakomicie. W ogóle feedback widowni, nawet w gazetach było o tym pisane,
byliśmy po prostu dumni z tego jak to wspaniale wyszło i na zawsze to zapamiętamy.
Drugie równie wspaniałe przeżycie to
ostatnie juwenalia, które się odbyły w Szczecinie. Zagraliśmy je u boku takich
gwiazd jak Łydka Grubasa i Bajm. To coś wspaniałego - spojrzeć na ludzi, którzy
przyszli specjalnie wcześniej na support jakim jest Division. Spojrzeć na nich
z perspektywy wielkiej sceny - niezapomniane przeżycie. Muszę powiedzieć, że
plusem ogromnym muzyki jest to, gdy dzielisz się z ludźmi tym co robisz. Gdy
widzisz jaki jest właśnie wspomniany feedback jaka jest ich odpowiedź, gdy
przychodzą pod scenę wspierać Cię i przeżywać z Tobą te momenty. Kiedy widzisz
w intrenecie komentarze i to że zespół ma 2200 fanów na Facebooku. Twoi znajomi
oraz gdy dostrzegasz nieznajomych, którzy bawią się do rytmów, które ty grasz. Nawet
parę razy zdarzyło się, bo się zdarzyło co mnie bardzo dziwiło. Naprawdę
poszedłem gdzieś na imprezę, prywatkę czy coś i było ,,O, Ty! Byłem na Twoim koncercie!” - mówi mi obca osoba. To są największe
plusy. Jeżeli chodzi o minusy to w sumie widzę dwa. Pierwszy na tym etapie to
stres, bo wiadomo, że bardzo często koncerty stresują, bardzo często sama
organizacja również stresuje. Bardzo jest dużo napięcia w czasie nagrań. Trzeba
przyznać, że jeżeli ktoś jest muzykiem, to na pewno spotkał się z tym, że bez
nagrań to zagra wszystko, a jak włącza się przycisk Recording, nagle zapominasz
do czego służy instrument. To wszystko da się jednak wywalczyć. Jeśli chodzi o drugi
minus, to zauważyłem go u wielu większych gwiazd - chodzi o to, że po prostu im
odwala. Wchodzi alkohol, wchodzą używki, wchodzi za duża impreza i odwala im od
kasy. Myślę, że trzeba poza instrumentem, poza grą sceniczną, trenować w sobie
też swój mentalizm, żeby wiedzieć po co tu przyszedłem, wiedzieć jakie masz
granice i ich nigdy nie przesuwać.
MBS: Jasne. Wielkie dzięki. Myślę, że to jest taka… jak to ująć? Streszczenie szeroko pojętego
hasła lat 80-tych ,,Sex, Drugs and Rock'n'Roll". Teraz przechodzimy do dualnego
ponownie, czyli podwójnego ostatniego już pytania. Jaką widzisz przyszłość dla
rocka i metalu? Czy stwierdzenie np. głoszone przez Marlina Mansona ,,Rock is
dead” jest prawdziwe według ciebie?
RD: Szczerze mówiąc uważam, że nie. Oczywiście bardzo dużo fanów zbiera muzyka
taka jak rap. Bardzo dużo fanów ma też disco polo, do którego nikt się nie przyznaje,
że słucha, ale jak jest impreza i wejdzie parę głębszych to każdy zna teksty. Uważam,
że ,,Rock is not dead, Metal is not dead” bo dalej są takie koncerty gwiazd z
tego zakresu muzyki. Na te wydarzenia przychodzą rzesze fanów - coraz to młodsi
- ale zauważam też widzów starszych. Myślę, że z pokolenia na pokolenie będzie
przechodzić miłość do tej muzyki, raz będzie to trend wzrostowy a innym razem
będzie to malejące. Myślę, że rock i metal nigdy nie umrą. Nie pozwolimy na to.
MBS: Dokładnie, nie pozwolimy na to. Ja wam bardzo drodzy czytelnicy dziękuję. To
był kolejny wywiad, kolejna ciekawa rozmowa. Takie rozmowy zawsze poszerzają
horyzonty. Pamiętajcie, żeby w tych chorych czasach znaleźć i wykrzesać swój
optymizm oraz dbać o siebie. Dziękuję Wam bardzo oraz Tobie Radku za wywiad i
poświęcony czas.
Stay true, Stay tuned, Stay Heavy!
Bardzo spoko wywiad ;) - i to gość ze Szczecina :)))
OdpowiedzUsuńDzięki śliczne, staram się pokazywać lokalny patriotyzm poprzez wspieranie miejscowych artystów. Proszę śledzić fb bloga i zaglądać od czasu do czasu po nową zawartość.
UsuńPozdrawiam,
red. Piotr